Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wszyscy.

Stryj?

Radost.

Stryj tego trzpiota.
Ale umieć przebaczać jestto piękna cnota:
Tej się, Orgonie spodziewam po tobie.

Orgon.

I owszem, owszem... Niech już idzie sobie.

Zdzisław (do Radosta).

Zatém to stryj dobrodziej..

Radost (do Zdzisława).

Ciszej chłopcze, ciszej.

Zdzisław (do Radosta).

Przebacz mi...

Radost (do Zdzisława).

Dobrze, dobrze, niech nas nikt nie słyszy.

(do Orgona).

Prosić o rękę Zosi dla Pana Zdzisława
Celem mej podróży było;
Lecz po tém co się zdarzyło,
Na zawsze nim kierować, nie chcę mieć już prawa.

Zdzisław.

Ach, stryju mój kochany, nie odsuwaj ręki,
Tysiączne ci co chwila składać będę dzięki;
Ja kocham Zosię.

Orgon, Celina, Radost.

Kochasz ją?

Celina.

A ona?

Zosia.

Czyż trudno zgadnąć!

Orgon.
(oddychając i biorąc się za kolano).

No, rzecz wyjaśniona.