Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA XV.
Ciż sami, Celina (ze świecą).
Celina.

Cóżto za wrzawa?
Czy to okoliczność cała,
Której widzieć nie mam prawa?
Tegom się nie spodziewała!
Wcale!

Zosia.

I ja nie!

Orgon (macając się za kolano).

I ja nie.

(Celina świecę stawia)
Zdzisław.

I ja nie.

Orgon.

Ależ nie myślisz, najdroższe kochanie,
Że ona, że ja... żeśmy oboje...
Żem chciał za inną chwycić, jak za twoję
Rączkę.

Zdzisław.

Mnie się także zdaje,
Że mój przyjaciel pomylił się trochę.

Zosia.

I ja tak myślę.

Celina (żartując).

Niechże go wyłaję
Za działanie tak zbyt płoche.

Orgon.

O, ja dobrze wiedziałem, że mnie nie posądzisz,
Znasz moję stałość, wierzysz, i wcale nie błądzisz;
Lecz względem innych osób, to inaczej całkiem,
Mógłbym je tu zawstydzić nie jednym kawałkiem: