Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Zdzisław.

Co mnie tam to ciele..

Orgon.

Nóżki całuję.
(na stronie) To trochę za wiele.

Zdzisław (odpowiadając).

Bądź zdrów.

Orgon.

Więc pójdę.

Zdzisław.

Może kroków z dwieście?

Orgon.

Ale fe!

Zdzisław.

No gdzież?

Orgon.

Przejdę się po mieście.
Długo zabawię.

Zdzisław.

A, co tak, to ładnie.

Orgon (odchodząc).

Servus.

Zdzisław.

Najniższy.

Orgon (wracając, na stronie.)

Co ma paść, niech padnie.

(do Zdzisława)

Wiesz że cię kocham i kocham niemało.
Radzę ci więc szczérze,
Tylko prędko, tylko śmiało.

Zdzisław.

O, bądź spokojny w tej mierze.

Orgon.
(poglądając ze złością tamowaną, potém gwałtownie ściskając).

A więc.... bywaj zdrów, drogi przyjacielu.