Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom II.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Łokciowe być powinny numera na bramie,
Niech nikt oczów nie psuje i głowy nie łamie;
Przeklęte drobne numera!
Ha!... dalej w nogi, ktoś furtkę otwiera.

(odchodzi za dom).





SCENA II.
Orgon, Radost (wchodzący furtką).
Orgon.

Otóż i w domu. Jak miłe ustronie!
Nieprawdaż, lube, domek! co? a drzewa?
Złe kupno? powiedz.

Radost.

Kochany Orgonie...

Orgon (oglądając się w zachwyceniu).

Jaka spokojność!

Radost.

Niech cię to nie gniewa..

Orgon (jak wprzódy).

Co za powietrze! tylko pociąg nosem,
A!... słodycz!... roskosz!

Radost.

Nie jestem ciekawy;
Każdy niech swoim zatrudnia się losem,
Święte dla mnie cudze sprawy...

Orgon (nie słuchając).

To nie miejskie wyziewy, tu odetchnąć miło,
Bodajto na przedmieściu zawsze mieszkać było!

Radost.

Nie jestem, mówię, ciekawy,
Nie chcę twoich myśli śledzić;
Ale chciałbym jednak wiedzieć,