Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Orgonowa (z za sceny).

Fruziu!

Fruzia.

Zaraz, zaraz.

Grzegorz (zatrzymując ją).

Jakże będzie?

Fruzia.

Wszystko dobrze.

Grzegorz.

Ach Fruziu!

Fruzia.

Ach Grzesiu! (wybiega)

Grzegorz (sam).

Mam, którą zechcę. Najlepiej zawsze: z miejsca nacieraj! Co to myśleć; nikt jeszcze samą myślą nic nie zrobił. I Józia ładna... i Zuzia ładna... i Fruzia ładna... najładniejsza... ta będzie moją.





SCENA IV.
Rotmistrz, Grzegorz.


(Rotmistrz wchodzi, troskliwiej ubrany, nalewając perfumy z flaszeczki na chustkę).


Grzegorz (nie widząc Rotmistrza).

Luba dziewczyna!

Rotmistrz (nie widząc Grzegorza).

Rzadka kobiéta!

Grzegorz (usłyszawszy).

Pan Rotmistrz ją widział?

Rotmistrz (z uśmiechem).

Widziałem.

Grzegorz.

Prawda, Panie Rotmistrzu, że jak sarneczka.

Rotmistrz.

Jak sarneczka? hm... tego nie znajduję.