Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powolnym moim zamiarom. Nie gardź, proszę cię, szczęściem, które ci się zdarza.

Major.

Szczęściem nie gardzę; ale szczęścia nie widzę zatruć czyją młodość dolegliwościami wieku starego i wystawić się na pośmiewisko całego pułku huzarów.

Orgonowa.

Co za troska! Niechno się trafi któremukolwiek z tego całego pułku huzarów, młoda, ładna, dobra dziewczyna; a zobaczysz, że co innego drugiemu radzić, a co innego samemu działać. Dlatego proszę pana brata, zaprzestać wszelkich narad z tym swoim Rotmistrzem, z tym swoim kapelanem i z tym swoim wysmukłym Porucznisiem. Każdy odradzać ci będzie a sam gdyby mógł, ożenił by się trzy razy. Namyśl się więc, ale sam, bardzo proszę.

(odchodzi)






SCENA XI.


Major.

Krótkie namyślenie, bardzo krótkie. Mam rozum, Bogu dzięki. (woła przez okno.) Chodźcieno koledzy! — Powiem im: czemu nie mam powiedzieć? Będą się śmieli wraz ze mną. Mnie się żenić? mnie! Dreszcz mnie przechodzi. Młoda żona! ha, ha, ha, piękną zacząłbym kampanią.





SCENA XII.
Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik.


Major.

Siadajcie (siadają w koło stołu).