Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Etienne.

Chciałem rzec migdałowe.


Radost.

A, co tak, to ale.

(na stronie.)

Aha! zarazem postrzegł, że bryknął w zapale.


Etienne.

Com ja już widział w świecie, com ja krajów zmierzył,
Zebym tu zaczął gadać, niktby nie uwierzył.


Jakub.

Ja pierwszy.


Etienne.

Ale ja wiem, wiem, o co tu chodzi:
Tym spleśniałym hajdukom to obuwie szkodzi.
To są tylko wymysły, niech ich pan nie słucha;
Jeśli któremu zimno, niechaj w łapę chucha;
Francuz na takie mrozy, że się w mózgu świeci,
W koszulce i sabotach, jak na sankach leci.


Radost.

Saboty! brawo! charmant! saboty, trzewiki,
Trzewiki z drewna, charmant! ustaną te krzyki.
Zaraz każdemu parę wydłubać rozkażę;
Słyszycie! mieć będziecie sabotów po parze.

(wytrąca ich powoli).

No, precz, precz, precz. A charmant! des sabots, saboty

(odchodząc do swoich drzwi.)

Jakubie, niech się bednarz weźmie do roboty.




SCENA IV.
Jakub, Etienne.
(długie milczenie.)


Jakub (kłaniając się).

Pana Referendarza... Pana wojażera.