Pamiętasz, jakem w studni czapkę ci utopił?
Alboż to jedne figle!...
Łebski chłopak byłem.
Ho, ho!
Albo do stołu, jak cię raz przyszyłem?
Jejmość woła Jakuba, a Jakub ze stołem...
A wróbel?
O, za wróbla cztery plagi wziąłem.
Hej, hej! nie te to czasy! Jakub nic nie umie,
Starzy słudzy po kątach, nowa czeladź szumi:
W stajni Czech, Francuz w kuchni wszystko ściera, tłoczy,
Bigosu nikt nie liźnie, barszczu ani zoczy;
Każdy: „Monsie“ i „Monsie,“ wszystko „á la modé“
A wszyscy djabła warci, wszędzie widać szkodę;
Architekt co zbuduje, to jakby na lato,
A panicz płaci, płaci, tęgo płaci za to.
I ten Anglik talarki zabiera daremno;
Co to za rządca! Boże, zmiłuj się nademną!
Ja nie jestem gospodarz, lecz przeciem nie ślepy,
Ze na miejscu pszenicy tysiąc korców rzepy.
Radoteur stary Jakub.