Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Radost.

Pamiętasz, jakem w studni czapkę ci utopił?


Jakub.

Alboż to jedne figle!...


Radost.

Łebski chłopak byłem.


Jakub.

Ho, ho!


Radost.

Albo do stołu, jak cię raz przyszyłem?
Jejmość woła Jakuba, a Jakub ze stołem...

(śmieją się obydwa.)


Jakub.

A wróbel?


Radost.

O, za wróbla cztery plagi wziąłem.


Jakub.

Hej, hej! nie te to czasy! Jakub nic nie umie,
Starzy słudzy po kątach, nowa czeladź szumi:
W stajni Czech, Francuz w kuchni wszystko ściera, tłoczy,
Bigosu nikt nie liźnie, barszczu ani zoczy;
Każdy: „Monsie“ i „Monsie,“ wszystko „á la modé“
A wszyscy djabła warci, wszędzie widać szkodę;
Architekt co zbuduje, to jakby na lato,
A panicz płaci, płaci, tęgo płaci za to.
I ten Anglik talarki zabiera daremno;
Co to za rządca! Boże, zmiłuj się nademną!
Ja nie jestem gospodarz, lecz przeciem nie ślepy,
Ze na miejscu pszenicy tysiąc korców rzepy.


Radost.

Radoteur stary Jakub.