Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SCENA  IV.
Geldhab, Piórko.


Piórko.

Do nóg pańskich upadam.


Geldhab.

Witam, witam Pana.
Hej! liberya moja! hej! (Lokaje wbiegają)
Krzeseł łajdaki!


Piórko.

Cóż za rozkaz...


Geldhab.
(daje znak lokajom, aby wyszli, potem sadza Piórka i sam siada mówiąc).

Siadajmy, interes jest taki:
Chciałbym mieć rys pokoleń mojego imienia,
Niby drzewo wyrasta z rycerza ramienia;
Z tego pięknie wyrosłe, różne mając związki,
Niechaj idą gałęzie, a z tychże gałązki;
A z pnia najprościejszego jedna w saméj górze,
Niechaj będzie ja. Wszystko na jasnym lazurze...


Piórko.

Już, już wiem, lecz papiery...


Geldhab (dając sakiewkę).

To są, reszta w głowie.


Piórko.

Rozumiem, łatwo znajdę, mam nawet w połowie.


Geldhab.

Kto historyą umie, ten wzorów dostanie.
Powiesz w notach, naprzykład... naprzykład, mój panie:
Że pierwszy Geldhab sławny dzieły wojennemi,
Wraz z Henrykiem Walezym z szwedzkiej przybył ziemi;