Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nareszcie co za śmieszna i razem myśl płocha,
Odmawiać rękę Księciu, że Lubomir kocha?

(po krótkiem milczeniu)

Ach, Jaśnie Oświeconą gdy wkrótce zostanę,
Jakież szczęście z mém szczęściem będzie porównane!
Ileż dla mnie radości i sławy nie będzie?

(Idzie do drzwi, powraca i co mówi, wykonywa.)

Wchodzę... wszystko się wzrusza.... wszyscy stoją w rzędzie,
Księżna Pani przychodzi! mocny szmer powstaje,
Księżna, Księżna! ten temu do ucha podaje,
Każdy zaraz się kłania, a ja? ja, nikomu.
Idę dalej... wzrok w górę... witam panią domu,
Kilka innych wachlarzem, i czém prędzej łapię
Nawiasem spostrzeżone miejsce na kanapie; (siada).
Wtedy sunąc szkło z góry, brzeg na brwiach opieram,
I powoli na koło z uwagą pozieram;
Każdy już niecierpliwy, czy mu wzgląd oznaczę,
Sześć razy mi się kłania, nim go raz zobaczę.

(wstaje)

Takato jest moc księstwa! Ja zaś z mojej strony,

(Geldhab wchodzi, czytając list)

Podług rangi każdego wymierzam ukłony.




SCENA  III.
Flora, Geldhab. (nie widząc się).


Flora.

Które także dla kobiet na stopnie podzielę.
Na przykład: (kłania się tyłem obrócona do ojca)