Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ IV.
PÓŁTORA GASKOŃCZYKA PRZECIW JEDNEMU GASKOŃCZYKOWI.

Fouquet przytrzymał strzemię królowi; ten, rzeźko zsiadłszy z konia, podał mu z uprzejmością rękę, którą Fouquet, pomimo lekkiego oporu króla, ucałował. Król czekał na dziedzińcu, aż przybędą powozy. Nastąpiło to wkrótce, gdyż z rozkazu nadintendenta droga z Melun do Vaux była tak starannie naprawioną i oczyszczoną, że powozy, tocząc się po niej jak po dywanie, przywiozły damy, wcale niestrudzone tą podróżą.
Nie będziemy opisywać ani uczty, danej dla Ich królewskich mości, ani koncertów, ani innych cudownych urozmaiceń zabawy, poprzestaniemy tylko na opisaniu wyrazu twarzy królewskiej wyrazu ponurego, wymuszonego i wzburzonego.
Porównywał on bowiem swoje własne mieszkanie i ten biedny zbytek, jaki w niem panował, przywiązany jedynie do tytułu królewskiego, a nie będący jego osobistą własnością!... Meble i srebra Luwru, nagromadzone przez Henryka II-go, Franciszka I-go i Ludwika XI-go, były tylko pamiątkami historycznemu, były tylko przedmiotami sztuki, zużytą odzieżą godności królewskiej. U Fouqueta zaś wartość ich wyrobu przewyższała rzeczywistą.
Król nadęty nie śmiał spojrzeć na królowę. Anna Austrjacka, dumniejsza od wszystkich, poniżała gospodarza, pogardzając wszystkiemi potrawami, jakie jej podawano. Młoda królowa, dobra i czuła, wychwalała Fouqueta, jadła z ape-