Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   183   —

dzenia mnie do domu? Zaszczyt to okrutnie dwuznaczny!... Wystarczy pierwszy lepszy lokaj w tym razie.
— Dlaczegóż to, panie Fouquet? Pan d‘Artagnan wszak mnie samego odprowadza nieraz!
— Tak, Najjaśniejszy Panie, lecz czyni na rozkaz króla; podczas gdy mnie...
— Cóż dalej?
— Jeżeli ja powrócę do domu z dowódcą muszkieterów królewskich, powiedzą wszyscy, że każesz mnie aresztować.
— Aresztować?... — powtórzył król, bledszy od samego Fouqueta — aresztować!... co znowu?...
— Czegóż bo ludzie nie powiedzą!... — ciągnął Fouquet ze śmiechem — założę się, iż znajdą się tacy, którzy śmiać się z tego będą...
Żarcik ten zmieszał monarchę.
Fouquet miał tyle zręczności, czy szczęścia, iż Ludwik XIV-ty bał się kroku, jaki miał uczynić.
Skoro d‘Artagnan wszedł, dostał rozkaz przysłania jednego z muszkieterów dla towarzyszenia panu ministrowi.
— Nie potrzeba — odezwał się tenże — wolę powrócić z Gourvillem, który czeka na dole. Lecz to nie przeszkodzi mi korzystać z towarzystwa pana d‘Artagnana. Cieszy mnie bardzo, że taki znawca ujrzy Belle-Isle i oceni przynajmniej godnie fortyfikacje wyspy.
D‘Artagnan skłonił się, nie pojmując nic, co zaszło pomiędzy królem i ministrem.
Fouquet złożył jeszcze jeden ukłon królowi i, udając wielkie osłabienie, wyszedł powolnym krokiem.
Gdy znalazł się już w niejakiej od zmaku odległości:
— Nareszcie, jestem ocalony!... szepnął. — O tak!... ujrzysz Belle-Isle, wiarołomny królu, ujrzysz ją, lecz gdy mnie już tam nie będzie!
I znikł w cieniu bocznych ulic.
D‘Artagnan pozostał z królem.
— Kapitanie — odezwał się monarcha — pójdziesz za Fouquetem...