Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   168   —

— Przeciwnie! — rzekł Fouquet — stanąć na miejscu.
— Panie! to szaleństwo! — szepnął Gourville.
— Stanąć na miejscu! — powtórzył Fouquet.
Osiem wioseł oparło się w wodzie, aż statek w tył się cofnął i stanął nieruchomo.
Drugi gabar nie odrazu spostrzegł manewr pierwszego i zbliżył się prawie na strzał muszkietu.
Fouquet miał wzrok słaby, Gourvillowi blask słońca przeszkadzał, sternik tylko, z tą dokładnością i wprawą, jaką daje ciągła walka z żywiołami, dostrzegł podróżnych na gabarze.
— Widzę! zawołał — jest ich dwóch.
— Ja nic nie widzę — rzekł Gourville.
— Niezadługo i pan zobaczysz; najwyżej dwadzieścia uderzeń wioseł, a będą o dwadzieścia kroków od nas.
Nie sprawdziło się jednak to, co mówił sternik; gabar naśladował rozkaz, dany przez Fouqueta i, zamiast się zbliżać, stanął na środku rzeki.
Gourville dojrzał już stojącego na wzniesieniu Colberta.
Gabar Colberta nie ruszał się z miejsca.
— Nie znoszę sytuacji niepewnej! — zawołał Fouquet. Płyńmy wprost na niego. O, panie! nie czyń tego, gabar pełen jest zbrojnych.
— Mamże ścierpieć, aby mnie, jak złoczyńcę ścigano?
— Nic nie dowodzi, aby cię ścigano, bądź pan cierpliwy.
— Cóż mam robić zatem?
— Nie zatrzymuj się, panie; spieszyłeś, aby sądzono, żeś tak wziął do serca rozkaz królewski. Każ podwoić szybkość teraz, a kto dożyje, ten zobaczy!
— Masz rację. Dalej! — krzyknął Fouquet ponieważ tamci stoją na miejscu, my ruszajmy w drogę.
Sternik dał znak wioślarzom, którzy, po chwilowym wypoczynku, raźno ujęli za wiosła.
Zaledwie gabar posunął się o jakie sto uderzeń, gdy druga dwunastowiosłówka ruszyła także z miejsca. I tak trwało dzień cały, bez żadnej zmiany w odległości dwóch statków.