Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXII.
WIĘZIEŃ I DOZORCA.

Skoro rzekomi hiszpanie weszli już do fortecy i kiedy gubernator zajął się przygotowaniami na przyjęcie swych gości, Athos zapytał:
— Wytłumacz mi, co to znaczy, drogi przyjacielu?...
— Zaraz to uczynię — odparł muszkieter. — Przywiozłem więźnia na wyspę, więźnia, którego, według rozkazu króla, nikt nie powinien widzieć; przybyliście tutaj, rzucono wam coś po przez kraty okna; jadłem właśnie obiad z gubernatorem, i widziałem, jak Raul podniósł z ziemi to, co upadło. Niewiele potrzeba, ażeby się skompromitować, ja też posądziłem was, że macie stosunki z moim więźniem. Wtedy...
— Wtedy kazałeś dać do nas ognia.
— Na honor... przyznaję; lecz pomimo, że pierwszy chwyciłem za muszkiet, za to celowałem do was ostatni...
— Gdybyś mnie był zabił, d‘Artagnanie, miałbym szczęście i zaszczyt umrzeć za sprawę rodziny królewskiej, a w dodatku śmierć z ręki najdzielniejszego obrońcy tejże rodziny niemałym także byłaby zaszczytem.
— Co ty mi opowiadasz o jakiejś królewskiej rodzinie, Athosie! bełkotał d‘Artagnan. — Jakto! ty, hrabio, człowiek rozumny, ty wierzysz w brednie, napisane przez jakiegoś warjata?
— Widziałem niedawno Aramisa — odrzekł chłodno Athos.