Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   97   —

księżnie, zniszczyła cały urok ofiary. Król, dotknięty do żywego, odpowiedział:
— Dziękuję ci, pani!... wiecznie pamiętać będę przysługę, jaka mi oddałaś!
I przymuszonym ukłonem pożegnał księżnę.
Przechodząc koło zwierciadła, spostrzegł swoje oczy, zaczerwienione od płaczu i tupnął nogą z gniewu. Ale było już zapóźno, gdyż Manicamp i Malicorne, stojący przy drzwiach, widzieli te oczy.
— Król płakał — pomyślał Malicorne.
D‘Artagnan zbliżył się z uszanowaniem.
— Najjaśniejszy Panie — rzekł zcicha — Wasza Królewska Mość wróci zapewne do siebie małemi schodami.
— Dlaczego?...
— Bo podróż umieściła porządną warstwę kurzu na jego twarzy.
— Do tysiąca djabłów — pomyślał d‘Artagnan — wiem, co będzie tym, którzy sprawili, że król płakał.