Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   36   —

— I pan o to pytasz!... pan, zaufany przyjaciel pana de Guiche, pan — jego powiernik!
— Tak, pani, zaufany przyjaciel, to prawda, ale nie powiernik. Guiche jest z tych ludzi, którzy mogą mieć tajemnice i mają je zapewne, ale nie powierzają ich nikomu. Guiche jest bardzo delikatny.
— Zatem ja te tajemnice, które pan de Guiche w sobie zamyka, ja z przyjemnością mogę panu odsłonić — rzekła księżna z gniewem — bo i król może powtórnie pana pytać i drugi raz nie poprzestanie na podobnej bajeczce.
— Zdaje mi się, że Wasza książęca mość co do króla jest w błędzie. Daję słowo, że Jego Królewska Mość bardzo był zadowolony ze mnie.
— A czy pan sądzisz, że jutro będzie zadowolony, kiedy się dowie, iż pan de Guiche o swojego przyjaciela, wicehrabiego de Bragelonne, miał sprzeczkę, która wywołała ten pojedynek.
— Sprzeczkę o pana de Bragelonne!... — powtórzył Manicamp, udając najszczersze zdziwienie — Wasza książęca mość mówi mi zupełną nowość!...
— Cóż tak dziwnego?... pan de Guiche jest podejrzliwy i popędliwy.
— Owszem, ja uważam pana de Guiche za bardzo cierpliwego, on nigdy nie obraża się i nie gniewa, chyba gdy ma słuszną przyczynę.
— Ależ, przyjaźń jest ważną przyczyną?... — podchwyciła księżna.
— Zapewne, Wasza książęca mość; osobliwie dla serca, które do jego serca jest podobne.
— Nie zaprzeczysz pan, że de Bragelonne jest przyjacielem pana de Guiche?
— Nawet wielkim.
— A więc pan de Guiche stanął w obronie Bragelonna, a że Bragelonne jest nieobecny i nie mógł się pojedynkować, sam bił się za niego.
Manicamp zaczął się uśmiechać i uczynił dwa, czy trzy poruszenia głową, które miały znaczyć: