Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   283   —

Baisemeaux czytał go, przerywając i spoglądając zukosa na Athosa.
„Rozkaz uwięzienia, w moim zamku w Bastylji“. — Bardzo dobrze. — „W moim zamku Bastylji, hrabiego de la Fere“. — O! panie, jakże to bolesny zaszczyt dla mnie, że będę go posiadał.
— Będziesz pan miał ze mnie bardzo spokojnego więźnia — odrzekł Athos spokojnie.
— Więźnia, który nie przebędzie u ciebie nawet miesiąca — wtrącił Aramis.
Tymczasem Baisemeaux, trzymając rozkaz w ręku, zaciągnął go do rejestru.
— Ani godziny nawet — rzekł d‘Artagnan, podając drugi rozkaz królewski — gdyż teraz kochany panie de Baisemeaux, trzeba będzie, ażebyś także wpisał do rejestru rozkaz bezzwłocznego uwolnienia hrabiego.
— A!... — rzekł Aramis — oszczędzasz mi roboty, kochany d‘Artagnan.
I znacząco uścisnął go jak i Athosa za rękę.
— Jakto?... — rzekł ten ostatni — król uwalnia mię?
— Czytaj, przyjacielu — odrzekł d‘Artagnan.
Athos wziął rozkaz, i, przeczytawszy, rzekł:
— Prawda!...
— Czy się gniewasz o to?... — zapytał d’Artagnan.
— O nie! przeciwnie. Nie życzę bowiem źle królowi; największe bowiem zło, jakiego można życzyć monarchom, jest to, aby popełniali niesprawiedliwość. Ale ty, mój przyjacielu, przyznaj, że niemało musiałeś mieć kłopotu? co?
— Ja? gdzietam!... — rzekł, śmiejąc się d‘Artagnan. — Król zawsze robi, co ja zechcę.
Aramis, spojrzawszy na d‘Artagnana, poznał, że kłamie, ale Baisemeaux od tej chwili nie widział nic prócz d‘Artagnana, tak był przejęty uszanowaniem dla człowieka, który robił z królem to, co mu się podobało.
— Zapewne król skazuje Athosa na wygnanie?... — rzekł Aramis.