Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XLIX.
CO DZIAŁO SIĘ W LUWRZE PODCZAS WIECZERZY W BASTYLJI.

Jakeśmy to widzieli w poprzednim rozdziale, pan de Saint-Agnan dopełnił zlecenia u panny la Valliere, ale jakkolwiek silna była jego wymowa, nie potrafił przekonać jej, że ma w osobie króla możnego opiekuna i że skoro król trzyma jej stronę, nie potrzebuje ona więcej nikogo na święcie. Na pierwszą bowiem wzmiankę powiernika o odkryciu tej drażliwej tajemnicy, Ludwika zaczęła płakać i wyrzekać, i oddała się cała rozpaczy, którą, gdyby król ukryty w kącie pokoju był widział, pewno nie byłby zadowolony. Saint-Agnan, poseł, obraził się nią tak, jakby był uczynił jego pan, i wrócił do króla, donosząc mu, co widział i co słyszał. I właśnie w tej chwili znajdujemy go, wzburzonego przed królem, który jeszcze więcej był niż on, wzburzony.
— Ależ — rzekł król do dworaka, kiedy ten skończył opowiadanie — cóż postanowiła?... Czy zobaczę ją teraz, przed wieczerzą?... Czy ona tu przyjdzie?.. Czy trzeba, ażebym ja do niej poszedł?
— Zdaje mi się, że skoro Wasza Królewska Mość chce ją widzieć, trzeba będzie aż do niej odbyć drogę!
— Nic więc dla mnie!... A! to ten Bragelonne tak jej siedzi w sercu? — mruknął Ludwik XIV-ty przez zęby.
— O!.. Najjaśniejszy Panie, to być nie może, gdyż panna La Valliere kocha ciebie tylko i to z całego serca. Ale Wasza