— Patrz, oto nie będziemy już we troje, ale będzie nas czworo, wszystko to zresztą jedno; skoro nie jesteśmy sami, może być tyle osób, ile zechcesz.
— Przejdźmy do drugiego pokoju, jeżeli się Waszej Królewskiej Mości podoba — rzekł Saint-Agnan, otwierając drzwi.
Król, idąc za La Valliere, nie mógł się dość napatrzeć na jej kształty i białość szyi, spotęgowaną ciemnym kolorem sukni, na ręce nadzwyczaj delikatne, trzymające bukiet z najdroższych kwiatów, między któremi odznaczał się tulipan koloru popielatego z fioletowym, a kosztował on ogrodnika pięć lat pracy dla otrzymania tego koloru, króla zaś pięć tysięcy liwrów.
W pokoju, do którego Saint-Agnan wprowadził swych gości, czekał malarz z przyborami do malowania.
Skłonił się pannie La Valliere z poważną ciekawością artysty, królowi zaś, nie chcąc dać poznać, że go zna, jak prostemu szlachcicowi. Potem prosił La Valliere, aby usiadła. La Valliere usiadła na przygotowanem przez malarza krześle, opierając nogi na aksamitnej poduszce, a że malarz prosił ja, aby obrała jakiś przedmiot, któryby zajął jej uwagę, król natychmiast usiadł na poduszce, służącej jej za podnóżek, i w ten sposób tworzyli tak piękną grupę, że malarz podziwiał ją przez kilka minut z radością, a Saint-Agnan z zazdrością. Malarz prędko szkicował, tak, że ukazały się wkrótce pierwsze zarysy twarzy, ocienionej pięknemi srebrno-blond włosami. Kochankowie mówili mało, lecz ciągle patrzyli na siebie, a często wzrokiem, tak omdlewającym, że malarz musiał zaprzestawać roboty. Wówczas Saint-Agnan albo deklamował wiersze, albo opowiadał powieści, tak dobrze, jak je pisał Patru, albo Tellemant de Reux. Jeśli La Valliere czuła się zmęczoną, zaprzestawano roboty, a natychmiast przynoszono najpiękniejsze owoce i najrzadsze wina. Król upajał się miłością, La Valliere szczęściem, a Saint-Agnan nadzieją wyniesienia. Malarz gromadził wspomnienia na starość.
Dwie godziny tak upłynęły. Nareszcie wybiła i czwarta, La Vallierej wstawszy, dała znak królowi. Ludwik powstał,
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/132
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 132 —