Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   221   —

puszcza na loterię dwie piękne bransolety, które są tak wielkiej wartości, że powinny się liczyć do klejnotów koronnych, tem więcej, iż należały do Waszej Królewskiej Mości.
— Moja córko — odrzekła Anna Austriacka, odgadując myśl młodej królowej i pocieszając ją, że nie otrzymała tego podarunku — muszę nazawsze przyciągnąć do siebie księżnę.
— Księżnę!... — powtórzyła, rumieniąc się, młoda królowa.
— Nie inaczej, alboż nie lepiej mieć przed oczyma rywalkę, czuwać nad nią i panować, niż wiedzieć, że król ustawicznie u niej przebywa?... Ta loterja jest przynętą, której dla tego, używam. Czy zganisz więc mój plan?
— O!... nie, nie — odrzekła Marja Teresa, klaszcząc w ręce z dziecięcą radością.
— I nie żałujesz tego, moja droga, żem ci nie podarowała tych bransoletek, jak to wprzód zamierzyłam?...
— O!... nie, nie, moja dobra matko.
— A więc, moja kochana córko, staraj się, abyś była piękną i aby nasz wieczór był świetny; im bardziej będziesz wesoła, tem ukażesz się milszą i zaćmisz wszystkie kobiety blaskiem twojego znaczenia.
Marja Teresa wyszła uradowana. W godzinę potem przyjmowała Anna Austriacka u siebie księżnę, obsypując ją pieszczotami.
— Dobra wiadomość!... — rzekła — król uradowany z loterji.
— Ja zaś nie jestem z niej zadowolona — odrzekła księżna — widzieć tak piękne, jak te bransoletki na rękach innej kobiety, a nie Waszej Królewskiej Mości, królowej, albo moich, jest to myśl, do której nie mogę przyzwyczaić się.
— Ho!... ho!... — podchwyciła Anna Austriacka, pokrywając uśmiechem gwałtowną boleść, jaką czuła... — nie unoś się, młoda kobieto, i nie przesądzaj naprzód.
— Ale los ślepy... a jak mi mówiono, dwieście biletów.
— Tak jest; ale jeden tylko wygrywa.
— Zapewne. Ale któż może wiedzieć, na który trafi? — odrzekła księżna z rozpaczą.