Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   145   —

że spojrzenie księżniczki staje się łagodniejszem, gdy mówi do ciebie; pojmujesz, że lubi słuchać twojego głosu i czujesz, że z zajęciem słucha wierszy, które jej deklamujesz, a już tego także nie zaprzeczysz, że skarżyła się rano, iż źle spała.
— Prawda, panie de Wardes, prawda, ale na co o tem mówić?
— Czyż nie dobrze jest jasno patrzeć na rzeczy?
— O! nie; osobliwie kiedy te rzeczy mogą nas do szaleństwa przywieść.
I odwrócił się niespokojnie ku księżniczce, jakby, odpierając domysły pana de Wardes, chciał znaleźć ich potwierdzenie w jej oczach.
— Patrzaj, patrzaj — rzekł de Wardes — czy słyszysz, wola cię. Korzystaj ze sposobności, bo niema twego pedagoga.
Hrabia de Guiche nie mógł wytrzymać, nieprzeparte uczucie ciągnęło go ku księżniczce.
Pan de Wardes patrzył na oddalającego się z uśmiechem.
— Mylisz się pan — odezwał się nagłe Raul, przeskakując barjerę, o którą dwaj rozmawiający stali oparci przed chwilą — pedagog jest tu i słyszy cię.
Pan de Wardes, poznawszy Raula, dobył do połowy miecza.
— Schowaj go pan do pochwy — rzekł Raul — wiesz, że w czasie naszej podróży wszelka podobna demonstracja jest nadaremną. Schowaj twój miecz, ale zarazem i język. Dlaczego w serce człowieka, którego nazywasz swoim przyjacielem, wiewasz żółć, która cię trawi? — Co do mnie, nienawidzisz uczciwego człowieka, przyjaciela mojego ojca i mego; hrabiemu zaś każesz kochać kobietę, przeznaczona twojemu panu. Prawdę mówiąc, byłbyś w moich oczach podłym i zdrajcą, gdybym cię nie uważał za warjata.
— Panie — zawołał de Wardes, rozjuszony — nie myliłem się wcale, nazywając cię pedagogiem. Twój ton, jakim przemawiasz i forma języka, czynią cię więcej podobnym do jezuity z rózgami, niżeli do szlachcica. Pozbądź się przynajmniej