Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T2.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   132   —

Przybywszy do domu, który mu wskazano, zamknął się w nim, jak Achilles w namiocie.
Łódź, która miała przewieźć księżniczki, odbiła od statku admiralskiego, gdy Buckingham wysiadał na ląd.
Za nią płynęła inna łódź, napełniona oficerami, dworzanami i poufnymi.
Cała ludność Havru, powsiadawszy na lodzie rybackie i małe statki normandzkie, popłynęła naprzeciw statkowi królewskiemu.
Działa warowni grzmiały; statek admiralski i dwa inne odpowiadały salwami, dym, wychodzący ze spiżowych paszczęk, zaciemniał jasny błękit nieba.
Gdy księżniczka wysiadła na brzeg, odezwała się wesoła muzyka, towarzysząc każdemu jej krokowi.
Kiedy postępując ku środkowi miasta, małą nóżką stąpała po drogich kobiercach, zasłanych kwiatami, hrabia de Guiche i Raul, wymknąwszy się z pomiędzy anglików, śpiesznie podążali ku miejscu, przeznaczonemu na mieszkanie dla księżniczki.
— Śpieszmy się — mówił Raul do hrabiego de Guiche — bo wnosząc z charakteru, jaki poznałem w Buckinghamie, spodziewać się należy, że zgotuje nam jakie nieszczęście.
— Bądź spokojny, — odpowiedział hrabia — mamy pana de Wardes, który jest uosobiona stałością i Manicampa, który mógłby wyobrazić łagodność.
Pomimo to pospieszali i w pięć minut stanęli przed ratuszem. Zatrzymał ich tłum ludu, zgromadzony na placu.
— Dobrze — rzekł hrabia de Guiche — zdaje się, że nasze mieszkanie gotowe.
W rzeczy samej, na placu, przed ratuszem, wznosiło się osiem wytwornych namiotów, na których powiewały połączone herby Francji i Anglji. Ratusz opasany był namiotami, jakby różnokolorowym pasem; dziesięciu paziów i dwudziestu jeźdźców trzymało straż przed nimi. Te zaimprowizowane mieszkania wystawione były w nocy. Obite wewnątrz i zewnątrz najbogatszemi makatami, jakie pan de Guiche mógł znaleźć w Havrze, otaczały zupełnie ratusz, to jest mieszka-