Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/314

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   314   —

    — Oto — rzekł — klejnot ten dostałem od przyjaciela z lat dziecięcych, od człowieka, któremu wyświadczyłeś wielką przysługę.
    Głos Fouqueta stłumiło wzruszenie.
    — Ja?... oddałem przysługę jednemu z pańskich przyjaciół?... — rzekł muszkieter.
    — Niepodobna, żebyś pan nie pamiętał, gdyż to było dziś właśnie.
    — Jakże on się nazywał.
    — D‘Emerys.
    — Jeden ze skazanych?...
    — Tak, jedna z ofiar nieszczęśliwych. Otóż panie d‘Artagnan, w nagrodę usługi, jakąś mu wyświadczył, proszę cię, przyjmij ten oto djament. Zrób to przez miłość dla mnie.
    — Panie...
    — Przyjmij, mówię ci... dzień dzisiejszy jest dla mnie dniem żałoby, później, kiedyś, może się dowiesz dlaczego... dzisiaj straciłem przyjaciela, otóż próbuję znaleźć innego...
    — Ale, panie Fouquet...
    — Adieu, panie d‘Artagnan, żegnam — zawołał Fouquet — albo lepiej do widzenia...
    Minister wyszedł z gabinetu, pozostawiając w rękach muszkietera pierścień i dwadzieścia tysięcy liwrów.
    — O!... — rzekł d‘Artagnan, po chwili smutnych rozmyślań — czyżbym zrozumiał, co to znaczy?... Mordioux, jeżeli prawdą jest, co myślę, toż to zacny człowiek z pana Fouqueta!... Pójdę teraz do pana Colberta, niech mi to wszystko wytłomaczy.