Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/160

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   160   —

    — Jak długo?... — zapytał, wlepiając wielkie nieruchome oczy w twarz niewzruszonego lekarza.
    — Tego się nigdy nie mówi, Wasza przewielebność.
    — Ludziom pospolitym, być może, ale mnie... mnie, dla którego każda minuta warta skarb, powiedz mi Guenaud, powiedz mi!..
    — Nie, nie, Wasza przewielebność.
    — Ja chcę, mówię ci. O, daj mi tylko miesiąc, a za każdy z tych trzydziestu dni zapłacę ci sto tysięcy liwrów.
    — Bóg — rzekł Guenaud głosem silnym — daje Waszej przewielebności te dni życia, a nie ja. Bóg zatem nie daje mu więcej nad dni piętnaście!...
    Kardynał westchnął boleśnie i przewrócił się na poduszkę, pomrukując:
    — Dziękuję ci, Guenaud, dziękuję.
    Lekarz miał odejść, gdy umierający podniósłszy się, rzekł nawpół błagalnie, nawpół groźnie:
    — Milczenie... milczenie...
    — Już od dwóch miesięcy znam tę tajemnicę, i widzi Wasza przewielebność, żem ją dobrze dochował.
    — Idź, Guenaud, nie zapomnę o tobie; idź i powiedz Briennowi, aby mi tu przysłał urzędnika, którego zowią panem Colbert. Idź.