Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po dwóch dniach głodu zażądał znów wytwornej kolacji i zapłacił za nią miljon bez mała.
Następnego dnia znów głodował, bo mu się zrobiło żal pieniędzy. I tak przeżył w męce około tygodnia, to ucztując do przesytu, to znów cierpiąc głód.
Dwunastego dnia swego więzienia wziął się do obrachunku i przekonał się z przerażeniem, iż wydał czeków na okrągłą sumę pięciu miljonów, pozostało mu więc całego majątku tylko pięćdziesiąt tysięcy franków.
Wówczas zaszła w nim dziwna przemiana.
Ten, który stracił pięć miljonów, zapragnął teraz, kosztem każdej ofiary, ocalić pozostałe pięćdziesiąt tysięcy.
Postanowił odmówić sobie wszystkiego, byle tylko resztę tę unieść cało z pogromu.
Błysnął mu po kilkakroć płomyk jakiejś nadziei graniczącej z szaleństwem.
I on, który oddawna zapomniał o Bogu, teraz modlić się zaczął do Niego, bo sobie przypomniał, że Bóg przecież czyni cuda. Mógłby więc, gdyby zechciał, sprawić, iż żołnierze papiescy mogliby wykryć to schronienie opryszków i wyzwolić go z niewoli. Mogłaby się ziemia zapaść w podziemiach, za jednym jedynym wyjątkiem jego groty tylko... Mógłby mór paść na zbójców.
Wtedy on wyszedłby z więzienia cało, unosząc swoje pięćdziesiąt tysięcy.
I modlił się do tego zapomnianego Boga coraz goręcej o ocalenie tych pięćdziesięciu tysięcy. Modlił się żarliwie i ze łzami.
Tak upłynęły Danglarsowi w nieznośnej męce i głodzie całe trzy dni.
Przez cały ten czas Imię Boga nieprzerwanie, jeżeli nie w sercu, to na ustach jego żyło.
Trawiła go głodowa gorączka, a wtedy zdawało mu się bezustannie, iż widzi przez okno, w jakiejś nędznej izbie wynędzniałego starca, konającego na tapczanie.