Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzią na ten psalm boleści. Ujął jedynie rękę Mercedes i z głębokim szacunkiem tę rękę ucałował.
Lecz tak Mercedes, jak i Monte Christo uczuli, że pocałunek ten był — zimny, zimny lodowo. Takie pocałunki są składane na marmurowych stopach świętych, w kościołach.
Umarła przeszłość... bez zmartwychwstania.
— Bywają istnienia ludzkie — mówiła Mercedes dalej — które giną, bo tak im przeznaczono. W tych warunkach najmniejszy zły czyn sprowadza niedolę. Powinna byłam wytrwać. Jeżelibym doszła do przekonania, żeś umarł, powinna byłam pójść za tobą. To był mój obowiązek. Uległam, zostałam żoną innego... do czego to doprowadziło?... że człowiek ten zginął śmiercią samobójczą. Nawet syna nie potrafiłam przy sobie zatrzymać, lecz pozwoliłam mu oddalić się od siebie, by zginął w zabójczym klimacie Afryki. O! potępiona jestem i to do tego stopnia, że bliscy moi giną przy mnie, czy może nawet przeze mnie!
— Nie, Mercedes! — zaprzeczył łagodnie Monte Christo — jest wprost przeciwnie, niż mówisz. Ty jesteś właśnie aniołem, zesłanym z nieba, który okazał się zdolny siłą swej boleści powstrzymać piorun, jaki miał paść z ręki mojej na głowę syna Fernanda Mondego. Bo pamiętaj i wiedz, że to nie ja bynajmniej z mej własnej woli działałem i karałem, lecz byłem jedynie posłannikiem zagniewanego Boga.
Ten Bóg ręki mej potrzebował, dlatego zachował mnie przy życiu. Za Jego wolą wyszedłem z lochów, na słońce, światło, wolność... Za Jego Wolą spadła na mnie lawina złota i brylantów. I za Jego Wolą przelatywałem następnie miasta i paliłem ogniem domy przeklęte.
— O!... Edmundzie!... Zbyteczne, byś mnie to mówił. Przecież ja jedna od pierwszego rzutu oka poznałam cię, to też wierzaj, iż jestem zdolna ocenić twe czyny. Chociażbyś zmiażdżył również i mnie, jeszczebym cię błogosławiła, Edmundzie! i wielbiłabym cię. Bo niemasz podobnego tobie na świecie.
A teraz, gdym ci już to powiedziała, żegnaj, Edmundzie. Rozstańmy się. Rozstańmy się — nazawsze. Mnie już niema