Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czynu tego młodzieniec dokonał z nadludzką siłą, którą dała mu rozpacz i z szybkością wprost niewiarogodną.
Twarz Noirtiera przedstawiała widok przerażający, jego oczy zwłaszcza miały okropny wyraz. Dla Villeforta zjawienie się tego bezwładnego ciała, tej twarzy bladej i tego płomiennego spojrzenia... było straszliwe.
— Patrz, ojcze, co z nią zrobili!... wołał Morrel do Noirtiera w rozpaczy — patrz, ojcze!...
Villefort cofnął się i pełen zdziwienia spojrzał na młodzieńca, którego prawie nie znał, a który jednak jego ojca, ojcem swym nazywał!
Z Noirtierem natomiast działy się anormalne rzeczy. Cała jego dusza przeniosła się, jak się zdawało, do jego oczu; żyły na szyi wzdęły się; siność okropna, jaka daje się widzieć w czasie napadów epilepsji, okryła nagle jego twarz, skronie i czoło. Ta twarz wołała, najwyraźniej wyrażała jego uczucia, była straszliwa w swej niemocy, rozdzierająca w milczeniu.
D‘Avrigny rzucił się ku starcowi, aby jakimś zabiegiem przywrócić mu oddech.
— Panie — wołał Morrel, porywając martwą rękę paralityka — oni mnie zapytują, jakiem prawem się tutaj znajduję? Ty, panie, wiesz najlepiej, że prawo to posiadam, ale powiedzieć nie możesz.
W tem miejscu głos młodzieńca załamał się, rozpłynął się w łkaniu i jękach.
Starzec dusił się prawie, pracując silnie piersiami i cały drżał. Nakoniec łzy trysnęły mu z oczu, łzy błogosławione, dające ulgę, łzy, których młodzieniec uronić nie mógł, aczkolwiek głośno szlochał.
— Powiedz im, panie — mówił Morrel dalej przerywanym głosem — że ja byłem jej narzeczonym! Powiedz, że była ona dla mnie świętością, miłością, jak woda z gór, czystą. Powiedz im to! Powiedz, że nad jej doczesnymi szczątkami i ja płakać mam prawo.
Po wymówieniu słów tych biedny młodzieniec, pokonany cier-