Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VII.
NOC PRZED DNIEM PIORUNÓW.

Monte Christo, jak to było jego zwyczajem, czekał dopóki Duprez nie zaśpiewa słynnego: „Za mną bracia“... dopiero wtedy wstał i wyszedł, a po pożegnaniu się z Morrelem, wsiadł do powozu i odjechał do domu.
Gdy się znalazł u siebie, rozkazał Alemu, żeby mu ten podał kawę i pistolety.
Przykładał właśnie broń do oka, mierząc, jak zazwyczaj, do asa treflowego, gdy drzwi gabinetu otworzyły się nagle i ukazał się w nich Baptysta.
Poza nim w cieniu stała kobieta zawoalowana, która, gdytylko ujrzała hrabiego z pistoletem w dłoni, a także dwie szpady leżące na stole, z zaledwie dosłyszalnym jękiem rzuciła się przed siebie.
Baptysta wzrokiem zapytał pana.
Hrabia dał znak przyzwolenia, a wtedy lokaj usunął się, dając przejść zawoalowanej damie, a następnie zamknął cicho drzwi za sobą.
— Kto pani jesteś? — zapytał hrabia.
Nieznajoma rzuciła wzrokiem dookoła, chcąc się upewnić widocznie, czy nikogo niema więcej w pokoju, a potem schylając głowę i składając jak do modlitwy ręce, zawołała z wyrazem rozpaczy w głosie:
— Edmundzie!... przecież ty nie zabijesz mego syna!
Hrabia krzyknął nagle, jakby śmiertelnym ciosem uderzony w serce, cofnął się, broń wypadła mu z ręki.