Przejdź do zawartości

Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziękuję ci — rzekł młodzieniec, wskakując na siodło — Florek niech wraca, jak tylko będzie mógł najprędzej.
Już pochwycił cugle, by puścić konia w cwał, gdy się zatrzymał.
— Mój wyjazd — rzekł — wydaje ci się zapewne, hrabio, dziwacznym i szalonym. Wiedz jednak, iż parę słów, zamieszczonych w dzienniku może doprowadzić człowieka do szału. Chcesz dowodu?... a więc przeczytaj to, lecz wtedy dopiero, gdy odjadę, abyś nie widział, jak rumieniec twarz moją okrywa.
Po wymówieniu tych słów Morcef zatopił ostrogi w bokach konia, a ten popędził jak strzała.
Hrabia pogonił wzrokiem za młodzieńcem z uczuciem bezmiernego współczucia i dopiero wtedy, gdy ten znikł mu już zupełnie z oczu, wziął się do czytania.
„Oficer francuski — czytał — w służbie Alego Paszy, o którym przed trzema tygodniami wzmiankował dziennik „Impartial“, wdyał nietylko twierdzę Janinę w ręce wroga, ale jeszcze pana swego i dobroczyńcę zaprzedał turkom. W owej epoce nazywał się istotnie krótko Fernandem, jak o ten donosił nasz szanowny kolega, później jednak przybrał do tego chrzestnego imienia tytuł szlachcica, a także nazwisko od nabytych za judaszowe srebrniki dóbr.
Dziś nazywa się hrabią de Morcef i jest członkiem Izby Parów“.
Tym sposobem tajemnica, którą Beauchamp tak szlachetnie chciał zagrzebać w sercu swojem, znów wyszła na światło dnia, jak widmo powstałe z grobu.


KONIEC TOMU TRZECIEGO.