Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewnym i trzebaby bankructwa trzech państw największych, bym i ja wraz z niemi zbankrutował.
— Da to się widzieć.
— Albo też, gdyby w całej Europie nieurodzaj się zdarzył, lub wreszcie gdyby rozstąpiły się, jak za czasów Faraona, wszystkie morza, by pochłonąć następnie me okręty. Że jednak bardzo jest wątpliwe, by się to wszystko wydarzyć mogło, więc i ja stoję nieco lepiej, aniżeli na bezwzględnie pewnych nogach. Ale dosyć o tem. Zechciej mi pan powiedzieć teraz, co jabym mógł uczynić dla pana majora Cavalcanti?
— Dać mu pieniędzy gdy tylko zjawi się u pana z jakim przekazem.
— Już to zrobiłem, ponieważ był właśnie w takim interesie dziś rano u mnie, przyczem przedstawił przekaz wystawiony na pana, a opatrzony podpisem księdza Bussoni. Rozumie się, że poleciłem mu, wypłacić natychmiast żądane czterdzieści tysięcy franków. Ale to jeszcze nie wszystko. Pan major bowiem otworzył u mnie ponadto kredyt dla swego syna.
— A ile, jeżeli wolno zapytać, przeznaczył on temu młodzieńcowi?
— Pięć tysięcy miesięcznie.
— To znaczy — sześćdziesiąt tysięcy franków rocznie. Nie przypuszczałem — mówił dalej hrabia — by pan major Cavalcanti był aż tak wielkim skąpcem.
— Jeżeliby więc hrabia Andrzej zażądał wypadkiem więcej?...
— O, nie radziłbym dawać, ojciec bowiem gotów nie uznać tego długu. Nie znasz pan chyba tych miljonerów z tamtej strony Alp, to urodzeni harpagoni. Któż mu otworzył u pana kredyt?
— Dom Handlowy Fenzi, jeden z najsolidniejszych we Florencji.
— Nie mówię panu, byś miał stracić, radzę jednak zwracać najbaczniejszą uwagę na terminy weksli.
— Czyżbyś pan nie ufał temu panu Cavalcanti?
— Ja, kochany panie, na jego podpis dałbym bez chwili namysłu i dziesięć miljonów. Jego majątek należy do drugiego