Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pojmuje pani teraz, z jakich przyczyn jej życzeniu zadość uczynić nie jestem w stanie? — rzekł Morrel, rzucając jednocześnie hrabiemu uśmiech wdzięczności.
— Pozwól sobie powiedzieć, moja droga — rzekł Danglars do żony, źle ukrytym tonem niezadowolenia — że, o ile wiem, masz koni takich chyba aż nadto dosyć w stajni?
Pani Danglars zaczepki podobnej nie pozostawiała nigdy bez odpowiedzi, w tym wypadku jednakże ku ogólnemu zdziwieniu puściła słowa męża mimo uszu, poprzestając jedynie na wzruszeniu ramionami.
By jak najszybciej zatrzeć złe wrażenie tego małego nieporozumienia małżeńskiego, Monte Christo pokazywać zaczął baronowej dwa wazony chińskie, przy wejściu do atrium ustawione, na których w kształcie wężów rysowały się rośliny morskie wyjątkowej wielkości.
Baronowę widok ten wprowadził w zdumienie.
— Cóż to za olbrzymy! Mam wrażenie, iż możnaby w nich zasadzić największe kasztany z Tuilleries; wprost nie do wiary, by ludzie byli zdolni do wytwarzania rzeczy tak monumentalnych!
— Któżby od nas tego żądał — odpowiedział Monte Christo — od nas, którzy jesteśmy zdolni jedynie do wyrabiania małych statuetek i filigranowych wazoników! Jest to dzieło innego wieku.
— Jakże to?... z jakiej epoki to wspaniale dzieło sztuki może pochodzić?
— Nie wiem. Słyszałem jedynie, że jeden z Cesarzów chińskich rozkazał dla wytworzenia wazonów tych wybudować specjalny piec, w którym wypalono dwanaście wazonów jednakiego kształtu i wielkości, dwa z nich popękały w żarze ognia, dziesięć pozostałych zanurzono na trzysta stóp wgłąb morza.
I morze zrozumiało, czego się odeń domagano. Spowiło więc wazony siecią swych roślin, przozdobiło koralami i powysadzało muszlami. Wszystko to przez parę wieków spoczywało na dnie morza, ponieważ władca, który próby tej dokonał,