Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domić o wszystkiem natychmiast i z decyzjami wstrzymać się aż do nadejścia jego odpowiedzi?
— Nie — odpowiedział de Villefort — nie mogę narażać na to mej córki. Jeżeli małżeństwo nie dochodzi do skutku, wszystko jedno z jakich przyczyn, wypadek taki jest zawsze nader niekorzystny dla opinji młodej panienki. W dodatku, dawne pogłoski, które właśnie małżeństwem tem przytłumić chciałem, odżyłyby na nowo. Są to zresztą obawy najzupełniej płonne. Pan Franciszek d‘Epinay jest, w co wierzę głęboko, człowiekiem bezwzględnie prawym, to też dla przyczyn materjalnych nie cofnie się z pewnością. W przeciwnym razie postąpiłby sobie jak zwykły karjerowicz.
— Przychylam się w zupełności do tego zdania — powiedział hrabia, nie spuszczając z de Villeforta wzroku. — Pan baron d‘Epinay ma już niezadługo powrócić do kraju, jak mi mówiono. Zaproszę go wtedy do siebie i otwarcie się z nim w tej sprawie rozmówię, zaznaczając, iż zerwanie związku z przyczyn niezależnych rzuciłoby nań światło bardzo niekorzystne. Chętnie zaprosiłbym do siebie i więcej osób, godnych pozycji i rodu de Villefortów.
Prokurator królewski, po usłyszeniu słów tych, powstał uradowany, lica jego żony natomiast powlokły się bladością.
— Jestem panu, panie hrabio, szczerze za jego dobre chęci wdzięczny i jego pomoc z radością przyjmuję. Prosiłbym jedynie do czasu o dyskrecję. Świat jest złośliwy bardzo...
— Panie de Villefort — odpowiedział hrabia — jakkolwiek świat w swych opinjach bardzo rzadko bywa sprawiedliwy, w tym wypadku napewno po pańskiej stanie stronie.
Po wymówieniu słów tych, Monte Christo powstał, zabierając się do odejścia.
— Już nas opuszczasz, hrabio? — odezwała się pani domu.
— Jestem do tego zmuszony sprawami memi, pani. Pozwoliłem sobie odwiedzić państwa, ażeby im przypomnieć obietnicę, iż zechcecie przybyć do mnie w sobotę.
— Sądzisz pan, iż moglibyśmy zapomnieć o tem?