Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak się ten człowiek nazywał? zapytał nagle Monte Christo, który od niejakiego czasu zaczął baczniejszą zwracać uwagę na opowiadanie Bertuccia.
— Nazywał się Kacper Kadrus, zaś za żonę miał kobietę ze wsi Carconte, którą wszyscy znali pod mianem Karkontki. Biedna ta kobieta była wiecznie chora, trapiła ją jakaś wewnętrzna gorączka.
— Było to tedy — zapytał raz jeszcze hrabia — około roku... jak powiadasz...
— W 1829 roku się to działo, panie hrabio, w miesiącu czerwcu. Dokładnie — dnia 3 czerwca.
— Aha! odezwał się hrabia, głosem dziwnie zmartwionym, bezbarwnym — działo się to dnia 3 czerwca 1829 roku... Dobrze, mów dalej.
U Kadrusa tedy spodziewałem się znaleźć przytułek. Że jednak nigdy nie wchodziliśmy, my kontrabandziści, do żadnej z oberży zaprzyjaźnionych, przez główne drzwi, więc i w tym wypadku zakradłem się ostrożnie przez tylną furtkę, wiodącą do ogrodu, na tyłach domu się znajdującego. Liczyłem, że zawiadomię Kadrusa o wszystkiem, co się stało, przeczekam najgorsze chwile, przebiorę się i pożywię, a następnie bez względu na zapowiadającą się burzę, udam się w stronę Rodanu, by się dowiedzieć, co się stało z naszym statkiem?
Gdy wszedłem przez kuchnię do izby gościnnej, spostrzegłem z przerażeniem, że Kadrus ma gościa.
Wyglądał on na obcego, mieszkańca większych miast, na jeżdżącego po jarmarkach komisjonera; przypuszczenie to było tem prawdopodobniejsze, iż w Beaucaire odbywał się właśnie jarmark, na który zjeżdżali się zazwyczaj kupcy nawet z Paryża.
Gość ten przybył do zajazdu wraz z Kadrusem najwidoczniej i to jednocześnie prawie ze mną. Kadrus właściwie dopiero wchodził do pomieszczenia, prowadząc podróżnego.
— Hej, Karkontko! — zawołał, widząc izbę pustą zupełnie (ja byłem ukryty za okratowaniem) — ten zacny kapłan nie oszukał nas bynajmniej, nasz brylant jest prawdziwy!