Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 02.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak szczęśliwa i świetna, że bez najmniejszego niebezpieczeństwa może być niewdzięczną. Poprosiłem zatem o dymisję; porzuciłem broń i oddałem się polityce; staram się utrzymać pokój oraz popierać przemysł i handel.
— Historja pańskiego życia przynosi panu zaszczyt — rzekł Monte Christo. — Szlachcic, potomek znakomitego rodu, dziedzic wielkiej fortuny... postanowiłeś naprzód przelewać krew za ojczyznę. Następnie, zostawszy wreszcie już senatorem i komandorem Legji Narodowej, zapragnąłeś na innej drodze poświęcić się dla ojczyzny, oddając jej swą myśl i wiedzę. O, panie, to jest prawdziwie piękne, to jest wzniosłe!
Albert przysłuchiwał się wywodom hrabiego z podziwem, nie nawykł widzieć go unoszącego się takim zapałem.
— Niestety — mówił dalej cudzoziemiec, w celu zapewne rozproszenia lekkiej chmurki, która nad czołem hrabigo Morcefa zawisła, a którą słowa jego sprowadziły — my, ludzie Wschodu, inaczej żyjemy. My tam żyjemy dla przyjemności przedewszystkiem, dla zadowolenia swej ambicji conajwyżej. I tak przemijamy — bezużytecznie.
— Nie może się to pana dotyczyć. Nawet tutaj, do nas doszły echa jego filantropijnych czynów. To też Francja teraz do pana wyciąga ręce, odpowiedz na jej wezwanie. A Francja nie jest niewdzięczna. Źle się obchodzi czasami z własnymi synami, lecz cudzoziemców nagradza wspaniale.
— Mój ojcze — wmieszał się do rozmowy Albert — nie znasz hrabiego Monte Christo. On od Francji niczego nie pragnie, ani bogactw, ani zaszczytów. Pragnie od niej tego, co najwyżej, by bez większych trudności mógł uzyskać w każdej chwili: paszport. Oto wszystko, za co zresztą gotów po książęcemu zapłacić.
— Jest to najsłuszniejsze zdanie, jakie kiedykolwiek o sobie słyszałem — zawołał śmiejąc się hrabia.
— A oto i moja matka! — wykrzyknął vice hrabia.
Monte Christo spojrzał pełnemi lęku oczyma i ujrzał hrabinę, stojącą na progu drzwi przeciwległych tym, któremi wszedł hrabia. Uderzyła oczy jego niezwykła jej bladość. Gdy