Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I pan także nie odpowiadasz na moje — odpowiedział podnosząc głos opat. — Bądź więc przeklęty jak i inni, którzy wierzyć mi nie chcieli. Nie chcecie złota — dobrze, nie chcecie mi dać wolności — Bóg mi ją ześle. Idź sobie, nie mam ci już nic więcej do powiedzenia.
Rzekłszy to, odrzucił kołdrę, wziął gips do ręki i zaczął na nowo kreślić w swojem kole różne linje i liczby.
— Co on robi? — zapytał inspektor, odchodząc.
— Liczy swoje skarby — z naigrawaniem odpowiedział komendant.
Na sarkazm ten Faria odpowiedział spojrzeniem najwyższej wzgardy.
Wyszli. Drzwi się zamknęły.
W ten sposób skończyły się nadzieje opata.
Dantesowi wszelako inspektor dotrzymał słowa.
Wróciwszy do kancelarji więziennej, kazał sobie podać protokuł jego uwięzienia, w którym wyczytał słowa:
„Edmund Dantes, żarliwy bonapartysta. Brał czynny udział w powrocie uzurpatora z wyspy Elby.
Winien być trzymany w wielkiej tajemnicy i pod najściślejszym dozorem.
Dopisek ten był zrobiony inną ręką i innym atramentem, co dowodziło, że uczyniony był już po uwięzieniu Dantesa. Oskarżenie było tak stanowcze, iż szaleństwem by było próbować je obalić. U dołu tedy inspektor dopisał: „Przejrzane. Sprawa załatwiona ostatecznie“.
Lecz Dantes o tem nie wiedział. To też wizyta inspektora nietylko rozbudziła w nim nadzieję, ale pobudziła do życia. Od wejście do więzienia stracił rachubę czasu; inspektor wskazał mu datę, której Dantes już nie zapomniał. Zapisał ją odrazu na murze: 30 czerwca 1816 r., by zaś nie zagubić rachuby, co dzień nową wypisywał datę.
Mijały dni, tygodnie, miesiące... Dantes czekał...
Naprzód oznaczył sobie termin uwolnienia — za dni piętnaście. Po upływie ich rzekł, iż nonsensem było przypuszczać,