Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu złożyć przysięgę milczenia. Przysięgał, ale tak chytrze, że nie była to przysięga, a kuszenie Boga. Puszczono go jednakże i wyszedł wolny, zupełnie wolny! Nie wrócił jednakże do domu. Bo jakżeż chcesz, mój drogi? zabłąkał się, wyszedłszy od nas... Oto wszystko. Gdzie tu morderstwo!? Pan, panie de Villefort, gotów jesteś, jako podprokurator królewski, z najbłahszego słówka wykuć oskarżenie, wynikiem którego może być śmierć. I nie powiesz, że to jest morderstwo? Powiesz, co najwyżej: to był tylko odwet.
— O! ojcze!... odwet nasz będzie okropny.
— Nie rozumiem.
— Liczysz na powrót uzurpatora?
— Liczę na powrót Cesarza.
— Mylisz się. Nie zrobi nawet dziesięciu mil w głąb kraju. Zaczną go ścigać, osaczą i ujmą jak dziką bestję.
— Cesarz, mój drogi, jest w tej chwili już pod Grenoblą. Za dni dziesięć, do dwunastu, będzie w Lugdunie, za dwadzieścia, do dwudziestu pięciu — w Paryżu.
— Cały naród powstanie.
— Aby wyjść na spotkanie genjusza.
— Ma przy sobie kilku zaledwie ludzi, a król wyśle przeciwko niemu regularne wojska.
— I one właśnie stanowić będą jego orszak cesarski. Ty, Gerardzie, jesteś jeszcze bardzo wielkie dziecko. Myślisz, żeś zdobył wszystko, gdyś się przed czterema dniami dowiedział, ze skradzionego listu, iż ten „uzurpator ma zamiar uciec z Elby“. Ale gdzie jest ten uzurpator? Co czynić zamierza? — o tem ani pomyślałeś. A dziś jeszcze uspokajasz się wiarą, „że go ścigają“. No, a on w triumfalnym pochodzie posuwa się na Paryż.
— Grenobla i Lugdun, wierne królowi, stawią mu opór.
— Grenobla z zapałem otworzy mu bramy swoje, Lugdun — cały wyjdzie na jego spotkanie. Wierz mi, że i my mamy wiadomości, wierz mi przytem, że policja nasza jest lepsza od królewskiej. Chcesz dowodu? Ukrywałeś przed wszystkimi powód swego przyjazdu do Paryża, a ja w dwadzieścia minut