Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, ojcze.
— Mój synu, jak mogłeś mu odmówić?
— Bom pragnął ciebie przedewszystkiem zobaczyć, drogi ojcze! — odparł młodzieniec — bo się do ciebie śpieszyłem.
— Mogło to być przykre panu Morrel. A gdy kto chce zostać kapitanem, — nie powinien się narażać swemu zwierzchnikowi.
— Wyłożyłem mu powody odmowy i sądzę, że je uznał.
— Daj Boże! — dorzucił swe słowa Caderousse. Wszyscy twoi przyjaciele cieszyć się będą jeżeli nie minie cię to przyobiecane kapitaństwo. A wiem, że i za cytadelą świętego Mikołaja ktoś z tego szczerze radować się będzie.
— Mercedes! — rzekł starzec.
— Tak, mój ojcze — powiedział Dantes — którą, jeżeli pozwolisz, chciałbym teraz, gdym ciebie już uściskał, zobaczyć także.
— Idź, moje dziecko, idź — odrzekł stary Dantes — i niech Bóg tobie i twej żonie we wszystkiem błogosławi.
— Żonie?... Przedwczesne. sąsiedzie, zasyłasz przed tron nieba modły. Mercedes nie jest przecie jeszcze Edmunda żoną? — zawołał Caderousse.
— Nie, ale już wkrótce zostanie.
— I dobrze zrobisz, jeżeli szybko to urzeczywistnisz. Młodym i ładnym dziewczętom nie trudno bowiem o kochanków.
— Czyż istotnie? — zapytał Edmund i lekki cień niepokoju przemknął po jego twarzy.
— Słyszałem sam, że twej narzeczonej bardzo dobre trafiały się partje. Że jednak ty niezadługo będziesz kapitanem, więc nie ośmielą ci się odmówić.
— To znaczy, mówiąc wyraźniej, że gdybym nie był kapitanem... to by mi odmówiono, lecz ja jestem pewny swej Mercedes i wierzę, że mnie nie zdradzi.
— Daj Boże! — rzekł Caderousse — kto się decyduje na małżeństwo to musi ufać i wierzyć. — Co mi tam zresztą do tego. Jednak posłuchaj mojej rady i idź do niej natychmiast.
— Czynię to właśnie. — Mówiąc to, Edmund uścisnął ojca,