Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 01.djvu/009

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozkaz natychmiast i w największym porządku został wykonany.
Wtedy młody marynarz, rzuciwszy bacznem okiem na wszystko, zwrócił się znów do pana Morrel.
— Opowiedz, mój drogi, jak to się stało? — zapytał ten ostatni.
— Ach, Boże! nieszczęście to spadło na nas nagle, jak grom. Już w Neapolu zauważyłem u kapitana pewne podniecenie, które się spotęgowało niezwykle po jego rozmowie z komendantem portu, tak, że miasto to kap. Leclerc opuścił bardzo wzruszony. W 24 godzin dostał silnej gorączki, a w trzy dni potem już nie żył. Z wielkim żalem musieliśmy mu oddać ostatnią posługę i nasz drogi kapitan spoczywa z 36-o funtową kulą u nóg na dnie morskiem, w pobliżu wyspy del Giglio. Odwozimy wdowie krzyż legji honorowej i nieskalaną szpadę nieboszczyka. Okropne to, naprawdę, przez lat dziesięć walczyć z Anglikami i umrzeć potem — w łóżku, jak pierwszy lepszy szczur lądowy.
— Ha! wszyscy jesteśmy śmiertelni. Szkoda, wielka szkoda Leclerca, lecz zdarzyć się mogło o wiele gorzej; wraz z nim zginąć mógł i okręt i ładunek...
— Co do tego ostatniego, to znajduje się on w najlepszym stanie — odpowiedział młodzieniec.
A zwracając się do załogi, krzyknął następnie: Zwijać żagle i szykować łodzie.
Rozkaz został spełniony z taką precyzją i szybkością, jakby na wojennym statku i okręt posuwał się dalej jedynie już samą siłą rozpędu.
— Teraz, panie Morrel — powiedział Dantes, bo tak się nazywał młodzieniec — może zechcesz porozmawiać z buchalterem, p. Danglarsem, który udzieli panu wszelkich objaśnień, ja bowiem jestem zmuszony go opuścić, by zlustrować okręt i wywiesić flagę żałobną.
W tejże chwili Danglars pośpieszył na spotkanie właściciela. Był to człowiek lat dwudziestu pięciu, o ponurej twarzy; z tej