Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Szalona, zaledwie mogąc utrzymać pióro w ręku, marzę o takich uroczych widzeniach!
„Cokolwiek się stanie, kochałam cię bardzo, Armandzie, i umarłabym już oddawna, gdyby nie wspomnienia tej miłości i mglista nadzieja zobaczenia cię znowu kiedyś”.

∗             ∗

4 lutego.
„Hrabia G. powrócił, kochanka jego zdradziła go. Jest bardzo smutny, bo ją kochał. Przyszedł opowiedzieć mi to wszystko. Biedny chłopiec, źle stoi w swoich interesach, co mu jednak nie przeszkodziło zapłacić woźnego i oddalić stróża.
„Mówiłam mu o tobie i przyrzekł mi, że będzie ci mówił o mnie. Zapomniałam dziś całkiem, że byłam jego kochanką i on usiłował zapomnieć o tem. Dzielne to serce.
„Książę przysyłał wczoraj pytać się o moje zdrowie i dziś sam przyszedł. Nie wiem, jakim sposobem żyje jeszcze ten starzec. Był u mnie trzy godziny, a nie wyrzekł więcej nad dwadzieścia wyrazów. Dwie duże łzy popłynęły mu z oczów, gdy ujrzał mnie tak bladą. Wspomnienia śmierci córki wycisnęły mu zapewne te łzy... Widział ją więc dwa razy umierającą. Jest zgarbiony, głowa mu się trzęsie, wargi obwisły, oczy przygasły. Wiek i boleść ciążą na tem wycieńczonem ciele. Nie robił mi żadnych wyrzutów. Zdaje się nawet, że się cieszy skrycie z klęsk, jakie mi choroba