czucie kazało zamilknąć wspomnieniom dni szczęśliwie z tobą spędzonych.
— „To dobrze, panie — rzekłam twemu ojcu, ocierając łzy. — Czy pan wierzysz temu, że kocham twego syna?
— „Wierzę — rzekł p. Duval.
— „Miłością bezinteresowną?
— „Tak.
— „Czy wierzysz pan temu, że ta miłość była nadzieją, marzeniem i przebaczeniem mego życia?
— „Wierzę.
— „No więc, panie, ucałuj mnie tak, jak gdybyś całował twą córkę, a przysięgam ci, że ten pocałunek jedyny, prawdziwie czysty, jaki otrzymałam, zrobi mnie silną wobec mojej miłości i że za tydzień syn twój wróci do ciebie, może nieszczęśliwy, ale wyleczony na zawsze!..
— „Jesteś pani szlachetną dziewczyną — rzekł ojciec twój, całując mnie w czoło — bo popełniasz rzecz, za którą Bóg cię wynagrodzi, ale lękam się, czy uda ci się zrobić z moim synem?...
— „O, bądź pan spokojnym, znienawidzi mnie.
„Trzeba było więc wznieść między nami nieprzebytą zaporę.
„Napisałam do Prudencyi, że przyjmuję propozycyę hrabiego de N., oraz by mu powiedziała, że dziś będę z nim jadła kolacyę.
„Zapieczętowałam list i, nie mówiąc nic, co on zawiera, prosiłam ojca twego, by go odesłał podług adresu za powrotem do Paryża.
Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/262
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.