Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Które mi ciął jego bicz!
Groźny zbój, harap swój
Tak ćwiczył na mej skórze męczarń sprawca ten,
Że dreszcz mi w kości wlał i w krew głęboką.

*

Tak czynią nowe bogi w ten dzisiejszy czas!
Na krwawym tronie siedzą, w ciemną noc
Spychają prawa moc.
Zguba zgub: krew u stóp
I we krwi pępek ziemi, cny ołtarny głaz
Skalan bezbożnie obrzydłą posoką.

*

Stolicę, wieszczą swoją obryzgał on sam:
Mordercy udzieliwszy schronu i opieki,
Ustawom wielkich bogów czelny zadał kłam,
Prastare Moiry pohańbił na wieki.

*

I mnieś napełnił wstrętem, lecz szkoda twych sił:
Choć skryłby się pod ziemię, nie zbawisz go, panie!
Skazaniec, jeszcze-ć będzie pod mieczem się wił:
Taki sam zbójca przeciw niemu wstanie!
APOLLON zjawiwszy się znowu, z łukiem naciągniętym, z strzałą na cięciwie.
Uciekaj! Rozkazuję-ć! Domu mego ściany,
Stolicę moją wieszczą rzuć, płodzie skalany!
Precz! mówię, bo inaczej na twą czarną tłuszczę
Z cięciwy tej złocistej lotną żmiję puszczę,
Aż z bolu się poskręcasz, tak cię kąsać będzie —
Aż wszystką krew wyrzygasz, której w chutnym pędzie