Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdzie zwrócić na tor się najprostszy!
Patrzący na domu ruinę,
Snać na wiek wieków ginę
Bez rady!
Widzę, zbliżają się grady,
Nie w kroplach deszczu, lecz w krwawej ulewie
Nadciąga ciężar burz!
Na nowym brusie Sprawiedliwość ostrzy
Do nowej pomsty swój nóż.

*

O jej! o jej!
O ziemio, ziemio najświętsza,
Czemu-ś do swego nie wzięła mnie wnętrza?
Czemuś mi patrzeć kazała,
Jak padła jego chwała
W srebrzystej wannie tej!
Któż mu wykopie grób?
Któż po nim płakać będzie?
Czy ty, zwaliwszy go do swoich stóp,
W dół go zepchnąwszy ciemny,
Zechcesz żałobne ogłaszać orędzie?
Lej łzy obłudne, lej!
Czelnie nad zmarłym tym biadaj,
Hołd jego duszy składaj
Nikczemny!

*

W bożego męża cześć
Któż hymn żałosny może wznieść?
Na jego grobie
Któż w szczerej zapłacze żałobie?