Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

JEDENASTY Z CHÓRU.
Więc cóż? Za cenę życia ma-li nasze serce
Uznawać hańbiciela domu? czcić mordercę?
DWUNASTY Z CHÓRU.
Nie! tego mi zanadto! Raczej umrzeć radzę!
Najgorszy los znieść łatwiej, niż tyranii władzę.
TRZYNASTY Z CHÓRU.
Słuchajcie: gdzież jest dowód? Czy te z wnętrza jęki
To znak już całkiem pewny, że zginął z ich ręki?
CZTERNASTY Z CHÓRU.
Przedwcześnie naszych gniewów płomienie rozbłysły,
Boć inna sprawa pewność, a inna domysły.
PIĘTNASTY Z CHÓRU.
Tak, wszystkim ta się rada wielce słuszną wyda:
Wpierw trzeba się dowiedzieć, czy zginął Atryda.

Rozsuwa się ściana tylna sceny: widać łaźnię, w której zamordowano Agamemnona. Zwłoki jego, wielką okryte tkaniną, spoczywają w wannie; obok nich leży trup Kasandry, Klytamestra z siekierą w ręku zastępuje drogę mężom rady, pragnącym wkroczyć do wnętrza.

KLYTAIMESTRA z czołem obryzganem krwią.
Wbrew wszystkim dawnym słowom, które tak, jak pora
Żądała, wygłosiłam, jestem oto skora
Przemawiać wręcz przeciwnie i tego się zgoła
Nie wstydzę. Bo gdzież człowiek, co inak wydoła
Na wrogów, udających przyjaciół, tak śmiało
Zarzucić swoje sieci, by się nie udało
Wyskoczyć z nich i umknąć? Z dawnej ja zawiści
To wszystko obmyśliłam; dziś się plan mój iści —
Czas nadszedł ostateczny. Po skończonem dziele