Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co rynków strzegą i bram?
W kosztownym płoną żarze
Wszystkie po mieście ołtarze;
Olejów, jakie znam,
Najprzedziwniejszy dym
Swe kłęby ku niebu splótł:
Wonności skarbiec bogaty
Z królewskiej wynosisz komnaty;
Jakiż to stał się cud?
O dobrym wypadku czy złym,
Jeżeli słuszność ci każe,
Opowiedz, troskę tę zrzuć,
Pod którą krok się nasz chwieje,
Pod którą duch nasz zamiera.
Ogni tych blask
Wielkie w nas budzi nadzieje,
Otwiera
Nowe koleje
Niespodziewanych łask,
Ból nam wypędza ze serca,
Co tak nam w łono się wwierca,
Co tak nas całych pożera.

KLYTAIMESTRA milczy, zajęta ofiarami.

CHÓR.
Zaśpiewać chcę wam dzisiaj o tem, jaki znak
Walecznych powiódł mężów w ten chwalebny szlak —
Dźwięcznej mi pieśni nie odmówił bóg —,
Jak stało się, że władzca napowietrznych dróg,
Możny, królewski ptak,
Dwuberłej kazał mocy Achajów, by młódź,
Zbrojną w oszczepy i łuk,