Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Swej złotej
Nigdy ci za to nie poskąpi łaski
Przecz się twe serce nie wzdraga,
Ażeby z prawem nie wchodzić w niesnaski,
Gdy równa boża jest waga?
KRÓL.
Jak nurek, trzeba bystrem zanurzyć się okiem
W tym wirze zbawczej troski, w jej morzu głębokiem
Potrzeba się zatopić i sięgnąć aż do dna,
By przedsię żadna klęska nie spadła niegodna
Na miasto, a i dla nas iżby obrót wzięło
Szczęśliwy w dniu dzisiejszym rozpoczęte dzieło.
Wszak nie chcę, aby skrzywdził jaki zatarg wraży
Opieki szukających u bogów ołtarzy!
Wszak nie chcę i na siebie zgubnej ściągnąć kary
Z rąk władcy, co podziemne zajmuje obszary:
I zmarłym nie przepuszcza bowiem ręka boska.
Więc jakżeż wam się widzi? Zbawi nas ma troska?
CHÓR.
Troszcz się i zbożnie nasz ród
W gościnny przyjmij dom!
Nie odpędzaj zbiegów,
Których tu zdala od brzegów,
Gdzie czekał ich srom,
Lęk przed bezprawiem wiódł.
Potężny panie tych ziem!
Nie pozwól, by twój gość,
Mocy oddań wrogiej,
Te liczne porzucał bogi!