Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chcące odwrócić modły błagalnemi
Groźby niewoli. Naokoło miasta
Coraz to większy zamęt burzy wzrasta,
Aresu wichrem podżegana fala
Coraz się szumniej przewala!
Zwróć ku nam lice,
Zeusie, ty ojcze wszechświata,
Pospiesz z ratunkiem dziedzinie Kadmowej
Pod swoją tarczę ją weź!
Wojsko Argiwów mury już oplata,
Przestrach w krąg sieją zbroice,
Tętnią podkowy,
A w pyskach koni
Żelazne wędzidło już dzwoni
Na krwawą rzeź!
Ku siedmiu bramom w siedmiu wodze idą.
A każdy gotowy,
Ufnie wstrząsając swą dzidą,
Jak mu przykazał los,
Śmiertelny zadać nam cios!

*

A i ty, wojnom chętna córko boża,
Zbaw nas, Pallado!
I ty nam pomóż, jezdny władzco morza,
W ryby godzący swem berłem! Z tej srogiej,
O Posejdonie, wybaw-że nas trwogi!
I ty, Aresie, nie skąp swej obrony
By gród Kadmosa wsławiony
Odparł to stado!
I ty, Kiprydo, macierzy
Naszego rodu — ze krwi myśmy twojej —,