Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

roki wyższej woli. Trząsł się ze strachu malec, gdy spojrzał na surową twarz kucharza, który przemówił uroczystym stylem:
— Żebyś wiedział, łotrze, raz na zawsze, że nie należy kraść i wyprawiać po nocach rozmaitych łajdactw, więc ci tu zapowiadam z rozkazu pani hrabiny, abyś się stąd wynosił. Idź sobie, gdzie chcesz; ale wara od pałacu, kuchni i folwarku! Żeby cię tutaj niczyje oko nie widziało! Bo my tu nie będziemy chowali kryminalistów! Miej to sobie na całe życie za naukę. A teraz, fora ze dwora!... Tylko, słuchajno, ty nicponiu, jeżeli mi się tu kiedy pokażesz, sprawię ci takie basałyki, że ci się prababka przyśni i psami każę wyszczuć za bramę!
Całe otoczenie w kuchni podzielało w zupełności mądre poglądy Masełki na rzeczy etyki i wewnętrznie sympatyzowało ze sprawiedliwym wyrokiem. Każdy czuł się w tej chwili lepszym i wyższym od Majcherka. Ideę sprawiedliwości można pojmować tylko po swojemu.
Z przemowy kucharza chłopiec nie rozumiał bardzo wielu rzeczy, przedewszystkiem tajemnicą dla niego były pojęcia, oznaczone przez pana Masełkę wyrazami: „łajdactwa“ i „kryminaliści.“ Nie rozumiał też dobrze, co to jest „rozkaz pani hrabiny.“ On wiedział tylko, że w pięknym pałacu mieszkają jacyś wielcy ludzie, którzy jeżdżą wspaniałemi karetami, wiedział, że tych ludzi słucha Masełko, Miałecki, Pękalska, Hałastrowicz i inni. Z całej przemowy kucharza zrozumiał jednak tyle, że nietylko w kuchni, ale i pod ścianą kuchni przebywać mu już teraz niewolno; zrozumiał, że ma wyjść za bramę i iść przed siebie, a to dlatego, iż go w klombie spotkała dziewka Magda, jak się zabawiał praską serną i płóciennym woreczkiem. Wszystkie inne zarzuty były dla niego niezrozumiałe, a co jest niezrozumiałe, z tego się tłomaczyć nie można. Otrzymawszy wyrok wygnania, Majcherek cieszył się w duszy, że go przynajmniej Masełko przy sposobności nie kopnął nogą, nie wydarł za uszy, nie uderzył