Przejdź do zawartości

Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CCVI
GOLONO, STRZYŻONO


U nas, kto jest niby chory,
Zwołuje zaraz doktory:
Lecz czując się bardzo słaby,
Prosi chłopa albo baby,
Ci ze swego aptekarstwa
Potrafiają i podagrze
I chiragrze i głuchotom
I suchotom i głupotom
Radzić — a i u nich wszakże
Niemasz na upór lekarstwa.

Mieszkał Mazur blisko Zgierza,
Któremu zginęła suka,
Straż domostwa i śpichlerza.
Gdy jej z żalem i kłopotem
W okolicy całej szuka,
Wróciła się tydzień potem.
Ledwie poznał, że to ona:
Bo była wpół ogolona.

«O zbóje! żeby ją skryli,
U żywają takich figli,
Że biedaczkę wygolili!...»
«Powiedz raczej, że ostrzygli, —
Robi mu uwagę żona, —
Bo psów nie golą, lecz strzygą».
«A no patrzajcież no mi go, —
Odpowie Mazur z przekąsem —
Jaka ty mi dyć uczona!
Mając gołe jak pięść lice,