Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Jeśli rozdzielę szczupłe wojsko moje,
Krewnemu nie dam obrony;
A jeśli wszyscy pociągniem na boje,
Jak będą córy i żony?»

«Ojcze, odpowiem, lękasz się niewcześnie,
Idź, kędy sława cię woła!
Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie,
Widziałam jego anioła.

«Okrążył Świteź miecza błyskawicą,
I nakrył złotemi pióry,
I rzekł. mi: póki męże za granicą,
Ja bronię żony i córy».

«Usłuchał Tuhan i za wojskiem goni,
Lecz gdy noc spadła ponura,
Słychać gwar zdala, szczęk i tętent koni,
I zewsząd straszny wrzask: ura!

«Zagrzmią tarany, padły bram ostatki,
Zewsząd pocisków grad leci,
Biegą na dworzec starce, nędzne matki,
Dziewice i drobne dzieci.

«Gwałtu! — wołają — zamykajcie bramę!
Tuż, tuż za nami Ruś wali.
Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same,
Śmierć nas od hańby ocali!»

«Natychmiast wściekłość bierze miejsce strachu;
Miecą bogactwa na stosy,
Przynoszą żagwie i płomień do gmachu,
I krzyczą strasznemi głosy:

«Przeklęty będzie, kto się nie dobije!»
Broniłam, lecz próżny opór,
Klęczą, na progach wyciągają szyje,
A drugie przynoszą topór.