Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W pułku tutejszym, nim się z mych ran nie wyleczę.
       445 I cóż, kochana Zosiu?“

Na to Zosia rzecze,
Wznosząc głowę i patrząc w oczy mu nieśmiało:
„Nie pamiętam już dobrze, co się dawniej działo;
Wiem, że wszyscy mówili, iż za mąż iść trzeba
Za Pana; ja się zawsze zgadzam z wolą Nieba
       450 I z wolą starszych.“ Potem, spuściwszy oczęta,
Dodała: „Przed odjazdem, jeśli Pan pamięta,
Kiedy umarł ksiądz Robak w ową burzę nocną,
Widziałam, że Pan jadąc żałował nas mocno:
Pan łzy miał w oczach. Te łzy, powiem Panu szczerze,
       455 Wpadły mnie aż do serca; odtąd Panu wierzę,
Że mnie lubisz; ilekroć mówiłam pacierze
Za Pana powodzenie, zawsze przed oczami
Stał Pan z temi dużemi, błyszczącemi łzami.
Potem Podkomorzyna do Wilna jeździła,
       460 Wzięła mnie tam na zimę, alem ja tęskniła
Do Soplicowa i do tego pokoiku,
Gdzie mnie Pan naprzód w wieczór spotkał przy stoliku,
Potem pożegnał. Nie wiem, skąd pamiątka Pana,
Coś niby jak rozsada w jesieni zasiana,
       465 Przez całą zimę w mojem sercu się krzewiła,
Że, jako mówię Panu, ustawniem tęskniła
Do tego pokoiku, i coś mi szeptało,
Że tam znów Pana znajdę, i tak się też stało.
Mając to w głowie, często też miałam na ustach
       470 Imię Pana — było to w Wilnie na zapustach;
Panny mówiły, że ja jestem zakochana;
Jużci jeżeli kocham, to już chyba Pana“.
Tadeusz rad z takiego miłości dowodu,